2016-01-22
Wygląda na to, że czasy „jedynego dolnośląskiego kombinatora” niedługo się skończą. W Sudetach trwają przygotowania do budowy małych obiektów i wskrzeszenia tamtejszej tradycji skakania na nartach.
fot. Skocznie w Bystrej idealnie nadają się do szkolenia podstawowego. Takich samych chce Dolny Śląsk
Region musiał przypomnieć sobie o zaniedbanej infrastrukturze w związku z przyznaniem Dolnemu Śląskowi zimowej Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży (15-28 lutego 2016). Urząd Marszałkowski województwa podjął decyzję o rozdzieleniu zmagań na dwa obiekty, przez co nowy blask zyskać muszą skocznie K85 w Lubawce (miejsce startu skoczków) i Karpaczu, gdzie o medale powalczą kombinatorzy. Ale nie tylko.
Urząd postawił warunki
- To, że skoki narciarskie na Dolnym Śląsku nie skończą się wraz z finałową próbą konkursów Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, jest podstawowym wymogiem do spełnienia w tym projekcie. Olimpiada nie jest po to, by łopotały flagi. Mamy wiele zapomnianych sportowo miejsc i jeszcze więcej dzieci, w których drzemie wielki potencjał. Chcemy go wydobyć, a potem, za kilka lat, czuć z nich dumę – mówił Skipolowi w październiku członek Zarządu Województwa Jerzy Michalak. Była to zapowiedź budowy w Sudetach systemu szkolenia i konstrukcji, na których narciarski narybek będzie mógł przeskakiwać pierwsze metry w karierze.
Powstał pomysł, by w niedługim czasie w Sudetach powstały cztery nowe, kilkunastometrowe obiekty. O małych skoczniach mówi się w goszczących OOM Lubawce i Karpaczu, a ponadto na Jakuszycach (najmniej prawdopodobna lokalizacja) i Sobieszowie. W plan szczególnie zaangażowało się ostatnia z wymienionych miejscowości, gdzie bazę ma w tej chwili MKS Karkonosze Sporty Zimowe.
Jest miejsce, jest trener, brakuje zgody
- Chcemy w Sobieszowie utworzyć sekcję skoków. W tym miejscu, gdzie jest klimat dla sportów zimowych, obok rolkostrady chcemy wybudować małą skocznię – zapowiedziała w telewizji Strimeo prezes Dolnośląskiego Związku Narciarskiego Zofia Czernow. A prezes klubu Zbigniew Stępień dodał w rozmowie ze Skipolem, że zarówno w skokach, jak i kombinacji tradycje w regionie są i sięgają dużo dalej niż samotna walka o sukcesy Krystiana Gryczuka z Kamiennej Góry.
Stępień: Przy klubie mamy człowieka, który w latach sześćdziesiątych był czołowym polskim dwuboistą. Wskazał nam miejsce, gdzie w tamtym okresie była skocznia u stóp zamku Chojnik i tamta lokalizacja nadaje się idealnie. Ale niestety, ktoś zostawił, zarosło, zapomniano, wszedł Karkonoski Park Narodowy i było po temacie. Trzeba do niego wrócić.
Wspomniane przez działacza miejsce jest o tyle dobre, że przy rolkostradzie poniżej zbudowano już pełną infrastrukturę socjalną, co znacząco obniżyłoby koszty inwestycji. Niestety władze parku kręcą nosem na propozycję klubu, przez co Sobieszów został w przygotowaniach trochę w tyle. Karpacz i Lubawka miejsce już bowiem wybrały i mają od wspierającego projekt Urzędu Marszałkowskiego zielone światło. Mimo to Stępień ufa, że koniec prac nastąpi w ciągu najwyżej dwóch lat. Wie też jak rozwiązać ostatni spory problem – kwestię szkolenia. Bo o ile w biegach nie ma o to obaw, to specjalistów od skakania więcej jest w Beskidach i Tatrach.
- Negocjacje z Urzędem Marszałkowskim były o tyle łatwe, że oni też chcą wskrzeszenia skakania w regionie. Urzędnicy zapowiedzieli, że pomogą w utrzymaniu trenera, a kandydat się znajdzie, nawet dwóch – mówi prezes MKS Karkonosze i wymienia w tym gronie byłego skoczka Mirosława Grafa i jego syna Adriana. - Jestem gotowy do tego, by jako opiekun być przy tych dolnośląskich skokach przez rok, dwa, trzy. Mogę to pomóc zorganizować, zainspirować, albo nawet prowadzić zajęcia – zadeklarował w Strimeo burmistrz Szklarskiej Poręby, a kiedyś polski prekursor stylu V.
Przełamią słomiany zapał?
Sobieszów to niejedyne miejsce w regionie, gdzie dolnośląska kombinacja miała się odrodzić. Najbardziej konkretne plany przebudowy skoczni narciarskiej przy istniejących trasach biegowych miały Duszniki-Zdrój, które przed laty dysponowały co najmniej dwoma obiektami, na których można było latać nawet kilkadziesiąt metrów.
Na fali sukcesów Adama Małysza w 2001 roku pojawił się pomysł, by do użytku doprowadzić na nowo powstałą dwadzieścia lat wcześniej konstrukcję na Jamrozowej Polanie. Jak podaje serwis Skijumping.pl, „obiekt w latach osiemdziesiątych był przez pięć lat areną mistrzostw Polski w kombinacji norweskiej oraz mistrzostw Dolnego Śląska w skokach narciarskich. W sezonie 1994/95 był nawet miejscem treningu kadry narodowej naszych skoczków.” W 2006 roku zdecydowano się na rozpoczęcie prac, które po sześciu miesiącach przerwano z powodu braku środków. Później temat wskrzeszenia dwuboju w Kotlinie Kłodzkiej umarł. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem będzie inaczej.
Michał Chmielewski
Sakuraj
Opublikowano: 2016-01-22 18:43:57
Apropo kombinacji: wie ktos dlaczego mimo najlepszej od lat formy Polakow nie ma w Chaux Neuve na PS?
Duszniki
Opublikowano: 2016-01-29 23:22:31
Akurat skocznia na Jamrozowej Polanie jest już w takim stanie, że tam nie ma czego ratować nawet jakby nagle znalazły się na to miliony...
mirek
Opublikowano: 2016-01-31 18:48:26
Mam wrażenie że to będzie tylko słomiany zapał bo kto tej dyscypliny nie uprawiał to nie wie ile to kosztuje pieniędzy ,czasu i wysiłku ale życzę powodzenia .
Aby od razu dodać komentarz zarejestruj/zaloguj się na naszym portalu. Ze względu na problemy z botami komentarze niezalogowanych ukazywać się będą najszybciej jak to możliwe, ale dopiero po akceptacji.
* - pola obowiązkowe