Ustawa Cookie - Wykorzystujemy cookies w celu poprawnego wyświetlenia strony. Wiemy - można bez nich żyć - tylko po co?

Wylegżanin na konferencji: „Nie mam słów"

Biegi narciarskie świat -> Artykuły

2015-02-21

Szósty w historii skiathlon na mistrzostwach świata padł łupem Maksima Wylegżanina. - To była długa droga – mówił po biegu z uśmiechem na ustach.

 

Nie zaskoczę was mówiąc, że jestem szczęśliwy. Ale to jest prawda, nie mam po prostu słów, by opisać to zwycięstwo. To, że jestem mistrzem świata. To nie było pstryknięcie palcami, ale długa i mozolna droga do mety – rozpływał się w strefie mediów Maxim Wylegżanin. Rosjanin zauważył, że nie on jeden był dziś na trasach Lugnet Areny silny. Cała stawka trzymała się dzielnie, on po prostu potrafił wygrać.

 

Wylegżanin: - Dałem dzisiaj z siebie wszystko, szczególnie na ostatniej prostej. Tak, jak czułem się dzisiaj na linii mety, nie czułem się jeszcze nigdy.

 

Drugi stopień podium stał się dziś na chwilę własnością Dario Cologni. Szwajcar przed biegiem wygrał cztery z pięciu międzynarodowych skiathlonów, w których wziął udział. Został pokonany jedynie w styczniu tego roku w Rybińsku, kiedy to musiał uznać wyższość... Maksima Wylegżanina. Przed tamtym wyścigiem łupem narciarza z Val Mustair padało wszystko od marca 2012 roku, kiedy to jako pierwszy przekroczył w tej konkurencji linię mety w Lahti.

 

- Jestem szczęśliwy. Ustalona wcześniej taktyka zakładała jak najsilniejszy atak na Mordarbacken. Tak właśnie się stało i uważam, że dzięki temu właśnie udało mi się dotrzeć na metę na medalowym miejscu – powiedział mistrz olimpijski z Soczi (także w skiathlonie). Szwajcar przyznał, że w końcówce wyścigu był piekielnie zmęczony i mimo ogromnych chęci nie był w stanie powalczyć z Wylegżaninem na ostatniej prostej. Mimo tego medal smakuje mu równie mocno – zakończył Cologna.

 

Najszczęśliwszym z medalowego trio z pewnością był na konferencji prasowej Alex Harvey. Kanadyjczyk powiedział, że jest w szoku i to, co dzieje się w Falun, przechodzi jego najśmielsze oczekiwania. - To szalone. Jak dotąd miałem dwa medale wielkich imprez, teraz podwoiłem swój dorobek w trzy dni. Nawet nie próbuję walczyć z przyklejonym uśmiechem – powiedział świeżo upieczony wicemistrz globu w sprincie.

 

- Byłem dzisiaj mocny na części klasycznej, a do tego miałem świetnie posmarowane narty. W łyżwie sprzęt też był bez zarzutu, ale zabrakło świeżości. Zmęczyłem się. Próbowałem utrzymać się za liderami i cisnąć to samo tempo. Miałem świadomość, że jeśli ktoś na Mordarbacken zerwałby się z peletonu, nie miałbym szans – analizował szczęśliwy Kanadyjczyk.

 

Następną męską konkurencją w Falun będzie niedzielny sprint drużynowy.

 

Michał Chmielewski

fot. falun2015.com

 

Komentarze - 0

Aby od razu dodać komentarz zarejestruj/zaloguj się na naszym portalu. Ze względu na problemy z botami komentarze niezalogowanych ukazywać się będą najszybciej jak to możliwe, ale dopiero po akceptacji.

* - pola obowiązkowe



Prawa autorskie © skipol.pl