Ustawa Cookie - Wykorzystujemy cookies w celu poprawnego wyświetlenia strony. Wiemy - można bez nich żyć - tylko po co?

Do MŚ 2017 został rok. Co jeszcze jest do zrobienia? [WYWIAD]

Blogi -> Różne

2016-02-23

- Został czas na dopracowanie detali i poprawie błędów, które zgłoszono przez ostatnie dni – mówi o mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym Janne Leskinen, sekretarz generalny Lahti Ski Games. W rozmowie ze Skipolem działacz opowiada m.in. o stuleciu Finlandii, liczbie wolontariuszy i pieniądzach, które wkrótce muszą się zwrócić.

 

Michał Chmielewski: Wielokrotnie podkreślaliście, że 91. Lahti Ski Games będą „serią próbną” przed konkursem, czyli mistrzostwami świata. Rozgrzewka przebiegła pomyślnie?

 

Janne Leskinen, sekretarz generalny Lahti Ski Games: Tak, cieszymy się, że bez problemów przeprowadziliśmy wszystkie konkurencje, które przekrojowo miały pokazać czy wszystkie schematy działają poprawnie. Mieliśmy sprint, przetestowaliśmy trasy do łyżwy i klasyka dzięki biegowi łączonemu, test zdały też skocznie, które poradziły sobie z napiętym kalendarzem. Był śnieg, zresztą ten na przyszły rok będzie zmagazynowany, ważne też, że skoczkom nie przeszkadzał tak bardzo wiatr. To była udana impreza.

 

Do startu mistrzostw został rok. Co jeszcze trzeba zrobić, żeby usiąść w fotelu i powiedzieć: „możecie wszyscy przyjechać nawet jutro, jesteśmy gotowi”?

 

Mistrzostwa świata obsłuży aż 2000 wolontariuszy, których w tym czasie będziemy szkolić i przygotowywać do przydzielonych zadań. Każdy musi dokładnie znać swoją rolę, umieć pomóc. Poza tym, czekamy teraz na informacje zwrotne od sztabów, reprezentacji, dziennikarzy i innych osób, które odwiedziły nas teraz. Wtedy będziemy wiedzieć jakie prace należy wykonać latem, co poprawić, udoskonalić. Może okazać się, że przeoczyliśmy coś poważnego. Właśnie po to jest nam ten rok. Popracujemy też nad podwyższeniem jakości obsługi kibiców: dowiedzieliśmy się jakie jedzenie najlepiej serwować, co najchętniej klika się w mobilnej aplikacji, o co pytano w punktach informacyjnych. To wszystko ważne rzeczy, a niewidoczne na co dzień. Detale są podstawą sukcesu.

 

Co jest najtrudniejsze w „robieniu” mistrzostw świata?

 

Opowiedzenie o tym co jest najtrudniejsze. (śmiech) Uważam, że absolutną podstawą jest znalezienie właściwych ludzi. Takich, którzy z przyjemnością odnajdują się w swoich rolach oraz czują ducha sportów zimowych. A potem, z ich pomocą, połączenie sportu z całą otoczką kulturalną. Tak, żeby ludzie wyjeżdżający stąd mieli poczucie doświadczonego przeżycia, że wycieczka do Finlandii w jakiś sposób wpłynęła na ich życie. Od kilku lat każdego dnia grupa naszych ludzi dokonuje wyborów. Czasami ostateczne decyzje nie przychodzą łatwo.

 

Ile razy odwiedziliście poprzednich gospodarzy mistrzostw?

 

Uważnie przyglądałem się temu jak zorganizowano imprezę w Falun. Najbardziej spodobał mi się tam pomysł koncepcji wizualnej. Wszechobecna czerwień, interesujące hasło przewodnie, do tego żywy symbol Dalarny – konie. To wszystko mocno podkreślało, że w mieście dzieje się coś wielkiego. Byłem też zaskoczony jak dobrze można ułożyć stadion biegowy. Trybuny, stanowiska dla dziennikarzy i wreszcie ulokowanie tras było właściwe i efektywne. Obecni tam ludzie byli blisko wydarzeń, tuż obok swoich idoli. Po trzecie, imponująco rozbudowane było tam zaplecze dla VIP-ów i wszystkie pawilony z atrakcjami, których przejście zajmowało dobrych kilka godzin. W każdym miejscu Lugnet Areny działo się coś innego. To dla nas dobry wzór.

 

Jaki macie budżet?

 

23 mln euro, ale w tym nie zawiera się przebudowa skoczni narciarskich czy postawienie nowego mostu dla narciarzy. Modernizacja infrastruktury to kolejne 20 mln.

 

Ilu kibiców trzeba, by po podliczeniu wszystkiego nie być pod kreską?

 

W założeniach finansowych nie uwzględniamy konkretnej liczby kibiców, tylko sumę sprzedanych biletów. Mamy nadzieję, że na całe mistrzostwa sprzeda się przynajmniej 200 tys. wejściówek. Lahti Ski Games nie przyciągnęły zbyt wielu, ale za rok spodziewamy się przede wszystkim gości zza granicy, w tym także z Polski. Jesteśmy dobrej myśli.

 

Niektóre miasta marzą, by FIS pozwolił im na organizację czempionatu chociaż raz. Lahti za rok otworzy go po raz siódmy. Spoczywa na was duża odpowiedzialność za narciarstwo klasyczne, nie boicie się?

 

Lahti od 1926 roku jest przesiąknięte tradycją, z której cała Finlandia jest dumna. To wielki honor móc w tak znacznym stopniu współtworzyć historię tego sportu, ale nie ma mowy o strachu. Panuje za to atmosfera podniecenia, bo mistrzostwa będą jednym z koronnych wydarzeń obchodów stulecia powstania państwa. Ciągle uważam jednak, że jako kraj mamy do spłacenia dług za to, co stało się tutaj w 2001 roku. Wtedy przez doping posypało się całe fińskie narciarstwo, skończyło się to nawet ludzką tragedią. Pora rozprawić się z przeszłością i stworzyć nową, lepszą narrację.

 

W Lahti rozmawiał Michał Chmielewski

 

Komentarze - 0

Aby od razu dodać komentarz zarejestruj/zaloguj się na naszym portalu. Ze względu na problemy z botami komentarze niezalogowanych ukazywać się będą najszybciej jak to możliwe, ale dopiero po akceptacji.

* - pola obowiązkowe



Prawa autorskie © skipol.pl